Unijna kakofonia
Wojna w Gazie głęboko podzieliła Unię Europejską. Prawdopodobnie podział ten jeszcze się zaostrzy w związku z wyborem Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Reakcja na trwającą od ponad tysiąca dni rosyjską agresję na pełną skalę przeciw Ukrainie jest zasadnie przedstawiana jako przykład zaskakującej – pomimo pewnej różnicy zdań – jedności Unii Europejskiej. Nie powinniśmy jednak ulegać zbytniemu optymizmowi i uznawać, że UE przekroczyła Rubikon i odtąd na arenie międzynarodowej we wszystkich ważnych kwestiach będzie mówiła jednym głosem. Wojna w Gazie między Izraelem i Hamasem, która wybuchła w październiku 2023 r., obnażyła bowiem głębokie podziały w ramach UE.
Najlepiej widać je, gdy przyjrzymy się kluczowym głosowaniom w Zgromadzeniu Ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) – pierwszemu w maju 2024 r., na temat przyjęcia Palestyny do tej organizacji jako pełnoprawnego członka, i drugiemu we wrześniu 2024 r., wzywającemu Izrael do zakończenia w ciągu roku okupacji Zachodniego Brzegu. W obu przypadkach olbrzymia większość członków ONZ zagłosowała za (pierwsze głosowanie: 143 za, 9 przeciw, 25 wstrzymujących się, 16 nie wzięło udziału, drugie głosowanie: 124 za, 14 przeciw, 43 wstrzymujących się, 12 nie wzięło udziału). Natomiast w przypadku UE można mówić o podziale państw członkowskich na aż cztery grupy, bez wyraźnej przewagi żadnej z nich. Czechy i Węgry dwukrotnie zagłosowały przeciw. Dwukrotnie za zagłosowało dziesięć państw, w tym Francja, Hiszpania, Belgia, Portugalia i Grecja. Dziewięciu członków UE wstrzymało się dwukrotnie od głosu, w tym Niemcy, Włochy, Rumunia, Holandia, Szwecja i Austria. Natomiast aż pięć państw zmieniło stanowisko – głosując za albo wstrzymując się od głosu. W tej grupie znalazły się np. Polska, Słowacja, Dania i Finlandia.
Zwycięstwo byłego prezydenta Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA może pogłębić tę kakofonię występującą w ramach Unii. Administracja prezydenta Joe Bidena wspiera zdecydowanie Izrael, ale czasami krytykuje rząd w Tel Awiwie za sposób prowadzenia wojny (głównie za bardzo liczne pośrednie i bezpośrednie ofiary cywilne), a żydowskich osadników za stosowanie przemocy na Zachodnim Brzegu. Natomiast Trump udziela Benjaminowi Netanyahu bezwarunkowo wsparcia. Zwycięstwo byłego prezydenta w wyborach izraelski premier może więc odebrać jako zielone światło do jeszcze bardziej radykalnych działań wobec Palestyńczyków. Można się spodziewać, że część państw unijnych zacznie korygować swoją politykę wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego, dostosowując ją do stanowiska nowego gospodarza w Białym Domu. Z drugiej strony część państw UE w odpowiedzi na ewentualną radykalizację Izraela będzie bardziej pryncypialna w jej krytyce. W efekcie unijny wielogłos może być jeszcze większy niż dzisiaj.