Wiedziałem, na co się piszę
Student z wiankiem we włosach? Na Łotwie wszystko się może zdarzyć! O swoich doświadczeniach studiowania za granicą opowiada Mateusz, przyszły lekarz.
O polskich studentach
medycyny mówi się, że na 6 lat znikają z życia towarzyskiego. A jak jest na Łotwie?
Podobnie – życie toczy się od kolokwium do kolokwium i od
egzaminu do egzaminu. Co jakiś czas jest moment na krótki reset i… zaczyna się od
nowa. Nieraz słyszałem magiczną obietnicę, że od następnego semestru będzie już
z górki, ale nigdy się nie spełniła.
Co sprawiło, że
rozpocząłeś studia na Łotwie?
Nie dostałem się na medycynę w Polsce. Dużo osób, które były
w tej samej sytuacji co ja, aplikowało na Ukrainę. Ja chciałem jednak studiować
w kraju Unii Europejskiej – żeby mój dyplom był równoważny z polskim dyplomem bez
konieczności nostryfikacji.
Należysz do Polskiej
Organizacji Studentów na Łotwie. To z tęsknoty za Polską?
Założyłem tę organizację po to, żeby połączyć ze sobą
Polaków studiujących na Łotwie, a także z tęsknoty za ojczystym językiem i
Polską. Niestety, polskich studentów na Łotwie jest bardzo niewielu. Przez całe
moje studia udało mi się poznać tylko 6 innych Polaków. Jednak zawsze to coś, mieliśmy
ze sobą kontakt do końca studiów. Podczas International
Day, kiedy każda narodowość musiała ugotować najbardziej popularne dania
swojej kuchni, wspólnie przygotowaliśmy bigos i sernik.
Podobno wydział
medycyny na Uniwersytecie Stradinsa to istna wieża Babel…
Coś w tym jest! Na wydziale English Division przez pierwsze
trzy lata słyszy się głównie niemiecki. Natomiast po trzecim roku, kiedy
większość Niemców przenosi się na studia do swojego kraju, grupy zaczynają się
wypełniać innymi narodowościami i wtedy rzeczywiście słychać mieszankę języków
skandynawskich, hiszpańskiego, rosyjskiego, łotewskiego czy nawet
syngaleskiego.
Jak studiuje Ci się
po angielsku?
Bardzo podciągnąłem język angielski: mówię swobodnie i nie
boję się go używać. Po tym, jak na studiach musiałem się uczyć takiej ilości
materiału po angielsku, nauka po polsku nie sprawia dużego problemu. Po
zrobieniu specjalizacji postaram się wykorzystać znajomość języka i popracować
na krótkich kontraktach za granicą. Minus studiów po angielsku – praca w Polsce
to trochę szok ze względu na terminologię, którą będę musiał szybko opanować.
Jak wspominasz proces
aplikowania?
Aplikowałem na studia za pośrednictwem programu eduABROAD,
wysyłając całą paczkę dokumentów do polskiego przedstawiciela uczelni.
Wcześniej musiałem także podejść do egzaminu językowego. W moim przypadku padło
na IELTS ze względu na dużą liczbę terminów w Warszawie i możliwość rejestracji
na egzamin online. Później otrzymałem list z informacją, że dostałem się na
medycynę i zaproszeniem na International Week,
w czasie którego poznaliśmy uczelnię oraz dowiedzieliśmy się, jak zarejestrować
swój pobyt na Łotwie. Semestr jesienny zaczyna się we wrześniu – studiujemy o
miesiąc dłużej niż w Polsce...
Nie przeraził Cię
koszt studiów?
Kiedy aplikowałem na studia w 2014 r., to było 8 tys. euro
za 1 i 2 rok, a za 4 kolejne lata po 10 tys. euro. Sporo, ale traktuję to jako
inwestycję w przyszłość.
Jak mieszkało Ci się
w Rydze i dlaczego pod koniec studiów zamieniłeś ją na Gdańsk?
Na czas spędzony w Rydze nie mogę narzekać. Jednak kiedy się
wprowadzałem, brakowało wielu rzeczy, które dla mnie były oczywistością, jak
np. Ikea. Za mojej kadencji w Rydze otworzyli też pierwszą restaurację KFC, co
nas w Polsce może nieco dziwić… Postanowiłem wrócić do Polski, ponieważ brakowało
mi kontaktu z Polakami, poza tym lubię swój kraj – tutaj mam rodzinę,
przyjaciół i dziewczynę. A zamieszkanie w Trójmieście było jednym z moich największych
marzeń! Kolejnym na mojej liście jest zostanie lekarzem, co – mam nadzieję – za
niedługo też się spełni.
Jak wygląda kwestia
wynajmu mieszkania na Łotwie?
Praktycznie przez cały mój pobyt na Łotwie wynajmowałem
pokój w prywatnym akademiku niedaleko szpitala uniwersyteckiego, za który
płaciłem 250 euro miesięcznie. W cenie znajdowały się wszystkie rachunki oraz
internet. Miałem swój mały pokoik z dwoma oknami, własną kuchnią oraz łazienką,
więc nie mogłem narzekać. Na samym początku, zaraz po przylocie do Rygi, przez
2 miesiące dzieliłem pokój z 3 innymi chłopakami, ale stwierdziłem, że to nie dla
mnie i wolałem zamieszkać sam. Ceny pokojów czy mieszkań w centrum miasta są
bardzo wysokie – powodem jest duża liczba bogatszych Niemców i Skandynawów, dla
których 300-400 euro za wynajem to standard. Według mnie to jednak za dużo.
Łotysze z charakteru
są podobno zamknięci i nieśmiali, za to dużą wagę przywiązują do natury i
tradycji. To prawda?
Coś w tym jest – podczas International
Week puścili nam historyczny film animowany, na którym Łotysze wybudowali
wokół swojego państwa mur i nikogo nie chcieli do niego wpuścić. Nie znaczy to
jednak, że mieszkańcy tego kraju będą uciekać, jeśli się do nich podejdzie. Młodzi
Łotysze są mili i przyjaźni, a nauczyciele, z którymi mieliśmy zajęcia, byli z
reguły bardzo pomocni i rozmowni. Natura na Łotwie jest bardzo atrakcyjna –
szczególnie polecam Park Narodowy Gauja. Łotysze kochają też kwiaty – nawet
mnie zdarzyło się nosić wianek na włosach!
Co dały Ci studia za
granicą?
Nawiązałem nowe znajomości, podszkoliłem angielski i
nabrałem pewności siebie. Miałem okazję studiować na nowoczesnym uniwersytecie,
w którym kadrą nauczycielską są młodzi, pełni pomysłów lekarze.
Gdzie widzisz siebie
za 5 lat?
Chcę zdać Lekarski Egzamin Końcowy i dostać się na
specjalizację, która potrwa… kolejnych 5 lat. Co potem? Zobaczymy, co
przyniesie życie, ale pewnie będzie to tryb praca dom-praca. To całkiem fajna
perspektywa, wiedziałem, na co się piszę.
Mateusz Haręźlak, 30 lat
- studiuje medycynę na Uniwersytecie Stradinša w Rydze,
- zdał polską maturę w liceum w Inowrocławiu.
Rozmawiała Karolina Ludwikowska
Wywiad ukazał się w publikacji Eurodesk Studia bez granic.