Inspiracje -

Nie miałam czasu na załamywanie się


O studiach w Wielkiej Brytanii powstało wiele mitów. Że są wyłącznie dla najlepszych, że stać na nie tylko bogatych... Z takimi stereotypami rozprawia się Ola, która od trzech lat studiuje w Londynie.

Pamiętasz swój pierwszy dzień na University of Middlesex? Wyobrażam to sobie dość filmowo – wchodzisz w stare, posępne mury uczelni, gdzie nie znasz nikogo i gubisz się w labiryncie korytarzy… A jak było w rzeczywistości?
Moja szkoła jest dosyć nowa, budynek jest nowoczesny, jasny i przeszklony. Bardzo się stresowałam rozpoczęciem roku, dlatego nie poszłam bez przygotowania – wcześniej przez stronę na Facebooku poznałam dwie osoby z mojego kierunku, chłopaka z Rosji i dziewczynę z Indii. Pisaliśmy ze sobą już miesiąc przed rozpoczęciem nauki i dzięki temu nie czułam się samotnie. Pierwszy dzień na uniwersytecie okazał się fajny – uśmiechnięci ambasadorzy szkoły nikomu nie pozwolili się zgubić i chętnie odpowiadali na nasze pytania. Tabliczki z napisami informowały nas, gdzie trzeba się zarejestrować i wyrobić sobie szkolny identyfikator, potem czekało nas jeszcze spotkanie z wykładowcami. Było intensywnie i męcząco, ale wspominam ten dzień naprawdę dobrze.

Dlaczego właśnie Anglia?
Powód może wydać się śmieszny, ale jest prawdziwy! Mam ogromny problem z nauką języków obcych. Może to przez moja dysleksję, może przez coś innego, ale nigdy nie mogłam dobrze nauczyć się angielskiego, co od zawsze było moim marzeniem. Stwierdziłam, że jedynym wyjściem jest… rzucić się na głęboką wodę. Poza tym kilka lat temu do Anglii wyjechał mój kolega, a po nim także mój chłopak – wiedziałam, że nie ma się czego bać i że dużo łatwiej przeżyć bez pomocy rodziców. W Polsce młody człowiek na studiach dziennych nie da rady utrzymać się sam, za to w Wielkiej Brytanii jak najbardziej – jestem tego żywym przykładem. Studenci znajdą pracę w jeden dzień i bez problemu można połączyć to z nauką.

Po przyjeździe nie poszłaś jednak od razu na studia. Dlaczego zdecydowałaś się na rok przygotowawczy?
Mój angielski był naprawdę słaby – bałam się, że nie dam sobie rady. Foundation year był strzałem w dziesiątkę – podszkoliłam język, poznałam się z nauczycielami, oswoiłam szkołę. Dzięki temu na pierwszym roku poszło mi dużo lepiej niż innym studentom, chociaż moja klasa w większości składa się z Anglików. Warunki przyjęcia są prawie takie same jak na zwykły rok – oprócz tego, że można mieć nieco niższe wyniki z matury. Po foundation year, już bez ponownej rekrutacji, idzie się na pierwszy rok, możliwa jest też zmiana uczelni – na przykład na bardziej prestiżową.

Jak wygląda proces aplikacji?
Kiedy mamy już wybrany kierunek i uniwersytet, warto napisać do biura lub sekretariatu konkretnej uczelni i zapytać się ich o wymagania. Polecam także znaleźć organizację, która pomaga w rekrutacji na studia – ten proces wcale nie jest taki prosty! Aplikuje się poprzez portal UCAS, uczelnie wymagają personal statement, czyli czegoś na kształt listu motywacyjnego. W skrócie – opisujemy w nim, dlaczego to właśnie my jesteśmy dobrym kandydatem na studenta danej uczelni. Aplikować można na maksymalnie 5 uczelni. Następnie czekamy na wstępne odpowiedzi; z pozostałego grona wybieramy dwie szkoły – jedną docelową i drugą zapasową, w razie gorszych wyników z matury. W tym momencie mamy już zagwarantowane miejsce – jeżeli po zdaniu matury sprostamy wymogom formalnym, dostajemy się od razu na studia. Zdajemy maturę, czekamy na wyniki. Na sam koniec musimy przetłumaczyć maturę u tłumacza przysięgłego i wysłać skan paszportu z pieczątką i podpisem osoby zaufania publicznego.

Ponad 9 tysięcy funtów za rok nauki to powód, dla którego wiele osób rezygnuje z marzeń o studiach w Anglii. Jak uzbierałaś pieniądze na wyjazd?
Na czesne nie wydaję – oczywiście na razie – własnych pieniędzy, pokrywa je kredyt studencki udzielany przez Student Finance. Problemem mogą być za to pieniądze na start, kiedy nie mamy jeszcze znalezionej pracy albo mieszkania. Mnie pomogła mama, która przez 3 lata liceum odkładała pieniądze na moją wyprawkę – wiedziała, że chcę wyjechać za granicę. Ale szybko się usamodzielniłam – już w pierwszym tygodniu po przyjeździe znalazłam pracę i od tego momentu utrzymuję się sama. Jak się chce, to można... Mój przyjaciel przez jedne wakacje, tuż po maturze, sam uzbierał pieniądze na start. 

Jaki miesięczny budżet powinna przygotować sobie osoba, która marzy o studiach w Londynie?
Około 900 funtów (ok. 4 500 zł) – i wzwyż. Najdroższy jest wynajem pokoju, ciężko znaleźć coś tańszego niż 550—600 funtów. Do tego dochodzi około 100 funtów na transport i co najmniej 200 funtów na jedzenie – o ile gotujemy sami. Nie wliczam tutaj wyjść na kawę, do kina, teatru czy na imprezę – na wszystkie studenckie przyjemności można doliczyć dodatkowe 200—500 funtów.

Gdzie mieszkasz?
Wynajmuję pokój z moim chłopakiem w mieszkaniu dzielonym z innymi ludźmi. Naszymi współlokatorami są zarówno studenci, jak i osoby pracujące,  ale nikt nie ma powyżej 30 lat. Za pokój płacimy około 800 funtów ze wszystkimi opłatami.

Czy studia w Anglii to propozycja tylko dla najlepszych?
Uważam, że studia nie są specjalnie trudne. Jeżeli pracuje się sumiennie i regularnie, a pisanie esejów i raportów zaczyna się odpowiednio wcześniej, to spokojnie można ze wszystkim zdążyć i dostać dobre oceny. Nigdy nie zdarzyło mi się nie zaliczyć jakiejś pracy lub powtarzać egzaminu. Na samym początku roku z każdego przedmiotu dostaję rozpiskę ze szczegółowym planem nauki na cały rok akademicki – wiem, kiedy będę miała prezentację grupową, kiedy do oddania jest esej, a kiedy egzamin.

Czy na University of Middlesex, gdzie studiują osoby z ponad 145 krajów, czuje się konkurencję?
Wręcz przeciwnie. Nie ma współzawodnictwa, czuję za to ogromne wsparcie. W mojej grupie znalazłam prawdziwych przyjaciół. Wymieniamy się notatkami, spotykamy się w bibliotece na grupową naukę, a przed egzaminami wzajemnie się przepytujemy. To, że pochodzimy z różnych kultur, sprawia, że każdy z nas ma inne doświadczenia – co podczas zajęć daje szerokie spektrum odpowiedzi i otwiera pole do ciekawych dyskusji.

A jak opiszesz podejście angielskich wykładowców?
Dają studentom olbrzymie wsparcie. Zawsze mają dla nas czas, zachęcają do dodatkowych zajęć, rozmawiają szczerze i od serca. Kilka razy zdarzyło mi się usłyszeć od nich pochwały – a chyba nic nie motywuje bardziej niż to, kiedy prowadzący mówi, że widzi w tobie potencjał i że daleko zajdziesz.

Czyli można pożegnać się z kompleksami?
Miałam momenty zwątpienia – bałam się, że nie sprostam standardom, że moi rówieśnicy będą dużo lepsi ode mnie, po prostu w siebie nie wierzyłam. Z perspektywy czasu widzę, że nie było czym się tak przejmować – świetnie sobie poradziłam. Miałam świadomość, że płacę za studia, więc muszę zdać wszystkie egzaminy. Zacisnęłam zęby i pracowałam, czytałam, pisałam, robiłam notatki… nie było czasu na załamywanie się. Miałam też wspaniałe wsparcie – w Londynie mieszka mój chłopak i moje dwie przyjaciółki, więc zawsze mogłam się im wyżalić i wypłakać.  


Czy myślisz, że gdybyś studiowała w Polsce, coś by Cię ominęło lub coś byś zyskała?
Moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, tego jestem pewna. Przez to, że wyjechałam na studia do innego kraju, założyłam Polish Society, czyli organizację zrzeszającą Polaków uczących się na Uniwersytecie Middlesex. Jeżdżę na różne konferencje dla polskich studentów, np. w Cambridge czy Oxfordzie. Takich doświadczeń nie miałabym w Polsce. Kim bym była dzisiaj, gdybym nie wyjechała? Nie wiem, ale wiem, że jestem bardzo szczęśliwa ze swojego wyboru.

Jaki jest największy minus studiów w Anglii?

Największy minus to bycie z dala od rodziny, przyjaciół i znajomych – szczególnie brakuje mi kontaktu z mamą i babcią. Wiadomo – mamy nie da się nikim zastąpić, a babcia nie młodnieje i z każdym rokiem mam do spędzenia z nią coraz mniej czasu. Jeśli więc tak jak ja jesteście rodzinnymi ludźmi, to przygotujcie się na płacz i tęsknotę. To potem mija, ale pierwsze miesiące mogą dać w kość.

Co powiedziałabyś osobie, która marzy o studiach w Anglii, ale boi się, że nie jest dość zdolna, żeby studiować w międzynarodowym gronie?
Uwierz w siebie! Z odpowiednią motywacją wszystko jest możliwe. Pomimo tego, że zawsze będą się zdarzać lepsze i gorsze dni, to warto chwycić byka za rogi i pokazać samemu sobie, jak dużo możemy. W Anglii nie ma potworów – są za to ludzie, którzy chcą nam pomóc, którzy tak jak my zaryzykowali wyjazdem do innego kraju, którzy szukają przyjaciół i chcą z nami rozpocząć nową przygodę. Dlatego jeśli studia w Anglii to twoje prawdziwe marzenie – aplikuj!

Aleksandra Skrobosz, 22 lata
- studiuje zarządzanie zasobami ludzkimi na Uniwersytecie Middlesex w Londynie
- zdała polska maturę w liceum w Płocku

Rozmawiała Karolina Ludwikowska
Wywiad ukazał się w publikacji Eurodesk Studia bez granic.

stopka strony