Byłam stażystką w instytucji unijnej - Patricija Frlez ze Słowenii
Dlaczego wybrałaś sobie akurat tę instytucję?
Kończył się mój Erasmus w Lizbonie, musiałam jakoś zagospodarować drugą część roku. Początkowo myślałam o Komisji Europejskiej, ale liczba dokumentów potrzebnych do złożenia aplikacji mnie przytłoczyła. W Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym nie wymagano ode mnie certyfikatów – wystarczyło że studiuję już 4 lata język angielski równolegle z socjologią.
Jak to się stało, że trafiłaś do departamentu tłumaczeń?
To było dla mnie zaskoczenie. Aplikowałam do Sekcji Spraw Społecznych i Obywatelstwa. Funkcjonowanie Unii od środka interesowało mnie z socjologicznego punktu widzenia. Ale akurat dział tłumaczeń szukał kogoś z językiem słoweńskim. Czyli taki zbieg okoliczności. Wśród 3000 aplikujących były tylko 3 osoby ze Słowenii i ja dostałam to miejsce.
Nie żałowałaś?
Okazało się, że podczas stażu mogę wykorzystywać czas na poznawanie innych departamentów i uczestniczyć w debatach i konferencjach. Nic więc nie stało na przeszkodzie. Zaprzyjaźniłam się też z innymi stażystami. W sumie było nas 25 w siedmiu departamentach.
Czym zajmowałaś się podczas stażu?
Głównie tłumaczeniami pisemnymi różnych opinii i dokumentów ze spotkań i sesji plenarnych. Tłumaczyłam z angielskiego na słoweński.
Dla kogo były te tłumaczenia?
Dla pracowników instytucji i na stronę internetową. Podczas stażu odczułam bardzo mocno jak duży nacisk kładziony jest na równe traktowanie kwestii językowych. Nawet będąc pracownikiem instytucji, mówiącym płynnie po angielsku i francusku, masz prawo do pracy nad dokumentami w swoim ojczystym języku. Wszyscy wiedzą jak duże to ma znaczenie kulturowe. Wiele spraw rozumiemy lepiej myśląc w swoim języku.
Co sprawiało ci trudności?
Organizacja instytucji od strony formalnej. Często sami urzędnicy gubią się w najprostszych procedurach. Sama kręciłam się w kółko, kiedy chciałam wejść do budynku z gośćmi. Raz mi ktoś mówił, że mi nie wolno, innym razem, że muszę wypełnić specjalnych dokument. Ostatecznie zawalczyłam trochę o tę sprawę i każdy stażysta mógł dzięki mnie przyprowadzać gości.
Jesteś też autorką pomysłu EU Trainee Ambasadors.
Pod koniec stażu mieliśmy zorganizowane spotkanie ze wszystkimi stażystami. Ponieważ jesteśmy młodzi i jesteśmy euroentuzjastami, poproszono nas o burzę mózgów w temacie przyszłości Europy. Wiele osób proponowało projekty na ogromną skalę: dzień dla Europy, dniem wolnym od pracy, zmiany w systemie edukacji pod kątem nauki o Europie. Ja pomyślałam, że przed nami jeszcze tylko trzy tygodnie stażu, że warto pomyśleć o czymś bardziej realnym. Wpadłam na pomysł ambasadorów, którzy wracają do krajów, z których pochodzą i idą do zaprzyjaźnionych szkół, żeby porozmawiać o Unii Europejskiej. Pomyśleć, że Brukselę co roku opuszcza ponad 1000 stażystów.
Na jakim etapie jest projekt?
6 ambasadorów już miało spotkania przed 400 studentów. W lipcu mieliśmy spotkanie w Brukseli z nową transzą ludzi kończących staż. Zgłosiło się 60 osób, które w semestrze jesiennym będą chciały przeprowadzić zajęcia w szkołach.
A Ty jaki masz pomysł na siebie?
Kończę drugi rok studiów magisterskich. Nie mam nic przeciwko zdobywaniu kolejnego doświadczenia międzynarodowego, ale wiem jedno – mój kraj jest piękny i chcę go zmieniać działaniami tu, na miejscu. Dzięki studiom zyskam uprawnienia nauczycielskie, wykorzystam więc wszystkie narzędzia by uczyć o koncepcie Unii Europejskiej.
Rozmawiała Urszula Kaczorowska
Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji przygotowuje publikację na temat staży w instytucjach unijnych i jednostkach z nią współpracujących. Publikacja ukaże się w końcówce roku, ale już teraz sukcesywnie będziemy publikowali wywiady z osobami, które odbyły staże.